“Z gitarą się nie urodziłem, ale pochować mnie z nią mogą” – mówi o sobie.
Jego pierwszy kontakt z instrumentem był tak naprawdę przypadkowy – znajomy zabrał Piotrka na ognisko, ponieważ chciał stworzyć kapelę. Zaproponował mu, by został basistą, choć Piotrek w życiu nie trzymał gitary w ręku. Mimo wszystko zgodził się i tak właśnie rozpoczęła się jego przygoda z muzyką. Jak każdy młody człowiek, który słuchał muzyki, chciał również na czymś grać. Pierwszym koncertem Piotrka był przegląd kapel w Jastrzębiu-Zdroju.
Na początku grał na pożyczonej gitarze, a za pierwsze pieniądze, które zarobił, kupił w końcu wymarzoną gitarę basową i tak oto rozpoczęło się dzienne przeszkadzanie sąsiadom w ich spokojnym życiu, gdy grał w domu, wspierając się literaturą Wojtka Pilichowskiego i naukami kolegi. Potem w przysłowiowych garażach rozwijał swoje możliwości. Po jakimś czasie poznał gitarzystę Michała, z którym rozpoczęła się ich wspólna muzyczna przygoda.
Kapela nazywała się Hopelessness, a ich największą przygodą była trasa koncertowa po Polsce jako support kapeli Trottel z Węgier. Było to aż 10 dni intensywnego koncertowania po całej Polsce. Co ciekawe, udało im się nawet nagrać wspólną płytę w Czechach, która co prawda aktualnie leży i kurzy się gdzieś na strychu, ale zdecydowanie jest małym, sentymentalnym eksponatem w prywatnym muzeum wspomnień Piotrka.
Jak wspomina, koncertował wtedy w wielu różnych klubach. Jego głównymi inspiracjami były takie legendy jak Rage Against The Machine i Red Hot Chilli Peppers.
Niestety, w pewnym momencie porzucił karierę muzyczną na długie lata. Na długie lata, lecz na szczęście nie na zawsze, ponieważ pewnego dnia dostał propozycję reaktywacji muzycznej i tak oto zdmuchnął kurz ze swojej gitary basowej i jak nowonarodzony zaczął znów grać.
Jego przygoda rozpoczęła się na nowo, gdy zaczął grać w zespole Whisper, a następnie w projekcie Nowe Miasto, z którym nagrał parę utworów.
Gdy jeden z członków zespołu odszedł, Piotrek poznał Łukasza Biedronia, który wszedł w skład Nowego Miasta.
Niestety, Nowe Miasto nie przetrwało próby czasu, członkowie odeszli, a zespół się rozpadł. Jednak ani Piotrek, ani Łukasz nie chcieli rezygnować z kariery muzycznej i szybko zaczęli szukać nowych kompanów do gry w zespole i dzięki temu dołączyli do zespołu BATNA.
Początki wcale nie były takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Z kapeli odszedł gitarzysta i perkusista, ponieważ mieli odmienne wizje niż reszta zespołu. To jednak nie zatrzymało chłopaków przed spełnianiem swoich muzycznych marzeń.
Ani on, ani Łukasz Biedroń, ani Marcin Zmorzyński, który zresztą był w zespole od samego początku, nie mieli zamiaru się poddawać i porzucać swojej wizji. Wyszło im to na dobre, ponieważ jakiś czas później do chłopaków dołączył Sławek Biernat, który przy okazji zwerbował Łukasza Pierwołę i tak właśnie powstała BATNA, która teraz jest znana fanom.
Dzięki ich zaangażowaniu, ciężkiej pracy i pasji odnieśli ogromny sukces, a Piotrek liczy na to, że BATNA będzie grać do końca świata i jeden dzień dłużej.